niedziela, 31 lipca 2011

Lekarstwo na zabójstwo

„Słońce było miażdżące” (Albert Camus)

Czas na drugą część z cyklu muzyka i literatura. Ponownie jesteśmy w latach 70. ubiegłego wieku, epoce punk rocka i nowej fali. 4 grudnia 1978 roku w programie Johna Peela zadebiutował zespół The Cure. Jedną z piosenek, którą wówczas wykonali była „Killing an Arab”.  Również ten utwór wybrał zespół na swój pierwszy singiel.



Tekst inspirowany był opowiadaniem Alberta Camusa Obcy (1942), przede wszystkim sceną zabójstwa na plaży. Przypomnę tylko, że główny bohater (Arthur Meursault) zabija na plaży Araba. Tak kończy się interesująca nas część Obcego: „I właśnie wtedy wszystko się zakołysało. Morze przyniosło gorący, ciężki podmuch. Wydawało mi się, że niebo pękło wzdłuż i wszerz, by lunąć ogniem. Cała moja istota sprężyła się, zacisnąłem rękę na rewolwerze. Spust ustąpił, dotknąłem gładkiej wypukłości kolby i właśnie wtedy, w tym trzasku suchym i zarazem ogłuszającym, wszystko się zaczęło. Strząsnąłem pot i słońce. Zrozumiałem, że zburzyłem równowagę dnia, niezwykłą ciszę plaży, na której byłem szczęśliwy. Więc strzeliłem jeszcze cztery razy do bezwładnego ciała, kule zagłębiały się w nim niedostrzegalnie. I były to jak gdyby cztery krótkie uderzenia, którymi zastukałem do wrót nieszczęścia”.
Smith zrobił z tego całkiem zgrabny tekst, do tego doszła prosta, nieco orientalna muzyka. Pisząc ten numer w wieku 16 lat, zapewne nie przypuszczał, że spowoduje on tyle zamieszania. Kiedy zespół grał utwór w klubach Crawley, nic nie zapowiadało kłopotów. Cokolwiek wybiorę/zawsze oznacza to samo/absolutnie nic – śpiewał Smith.

Zespół stał się popularny i zaraz pojawiły się protesty. Protestowali Arabowie, gdyż ich zdaniem piosenka nawołuje do morderstw. Swój sprzeciw zgłaszały różnego rodzaju organizacje, nawoływano do cenzury i zaprzestania grania utworu. Naturalnie, znalazło się kilku półgłówków, którzy brali utwór dosłownie. Kiedy zespół wydał zestaw singli „Standing On A Beach” (1986) w USA, powróciła kwestia rasizmu i nawoływania do przemocy. Zaproponowano nawet jakieś nalepki z ostrzeżeniem na płycie. Jaka szkoda, że nie dołączano do CD opowiadania Camusa. Na nic tłumaczenie Smitha, że nie chodzi wcale o Arabów, ale o kondycje ludzkiej egzystencji. Jestem żywy/Jestem martwy/Jestem obcy/Zabijając Araba.


Do poczytania
Albert Camus: Obcy. Przeł. Maria Zenowicz. Wyd. Krąg. Warszawa 1991.
Do posłuchania:
The Cure: Boys don’t cry (pierwsza płyta zespołu w Ameryce, 1980)

6 komentarzy:

  1. Trzeba będzie przeczytać "Obcego" (tematyka książki wydaje mi się pasować), Doktor zawsze poleca świetne pozycje książkowe (chociażby twórczość R. Topora czy B. Viana)

    OdpowiedzUsuń
  2. Camus w pierwszej części "Obcego" daje taki popis narracji - encyklopedyczny, wzorcowy przykład prozy.

    Sam "Obcy" wciąż wielki...

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  3. Camus wciąż świetny. A i The Cure dają radę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chociaż ich stare płyty wciąż lepsze od nowych...

    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Waszego bloga lubie za wiele rzeczy, a miedzy nimi za to, ze banalnie powiedziawszy, "odkrywam na nowo". Tym razem the Cure z wektorem na Camus. dzieki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Miło nam.
    Przypomniałem sobie, że jest jeszcze film Visconitego "Obcy".
    Jeśli chodzi o płyty The Cure, to moją ulubioną jest "Disintegration". Chyba już tak pozostanie.

    OdpowiedzUsuń