Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura kanadyjska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura kanadyjska. Pokaż wszystkie posty

piątek, 20 stycznia 2012

Spisywane imiona

„Wszystkie te imiona, które spisuję i odnotowuję, łączą się w moim umyśle z żywymi ludźmi, utraconymi kuchniami, wypolerowaną niklowana listwą, stanowiącą wykończenie szerokich, potężnych czarnych pieców, ze skwaśniałymi drewnianymi ociekaczami, które nigdy nie wysychały do końca, żółtawym światłem lamp naftowych. Z bańkami ze śmietaną na ganku, jabłkami w piwnicy, rurami od pieców przechodzącymi przez otwór w suficie, stajenką ogrzewaną w zimie ciepłem ciał i oddechów krów – tych samych krów, do których nadal zwracamy się w słowach powszechnie znanych od czasów Troi. Z zimnym woskowanym salonem, w którym ustawiano trumnę, kiedy ktoś umierał”.

Książka Alice Munro Widok z Castle Rock stanowi literackie ujęcie (i – jak podkreśla autorka – przekształcenie, a niekiedy nawet wyobrażenie: „jak to mogło być?”) losów jej rodziny. Znajdziemy tu historie o niemal mitycznych przodkach Munro, żyjących w Szkocji,  świetne opowiadanie o uciążliwej morskiej podróży przez Atlantyk, opowieści o szukaniu przez poszczególnych członków rodziny swojego miejsca w Nowym Świecie, wreszcie dzieje rozmaitych trudności spotykających najbliższych autorki – jej rodziców, dziadków, ciotki i wujków. I ją samą, włączającą w zebrane w tomie opowiadania zebrane wiele osobistych wspomnień, doświadczeń i przemyśleń.
Szczerze mówiąc to, że Widok z Castle Rock jest książką o znamionach autobiograficznych nie miało dla mnie wielkiego znaczenia. Munro wprawdzie opisuje rozmaite ważne dla siebie postaci i wydarzenia, najważniejsze jest jednak to, co znajdujemy także w jej tekstach całkowicie fikcyjnych: głęboki i przenikliwy opis emocji i relacji międzyludzkich.

Alice Munro, Widok z Castle Rock, tłum. Ewa Elżbieta Nowakowska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011 (cytat zamieszczony we wpisie pochodzi z niniejszej książki).

piątek, 16 grudnia 2011

Wyjątkowość

- Czy była taka jak wszyscy?
- Nie była dokładnie taka jak wszyscy. Ale kto jest? Nigdy nie myślałam o sobie, że jestem taka sama jak wszyscy.*

Alice Munro to moje osobiste odkrycie literackie tego tygodnia. Oczywiście słyszałam o niej, więc gdy w antykwariacie natknęłam się na zbiór jej opowiadań, kupiłam go bez wahania. Nie zawiodłam się. Uciekinierka należy do książek, które czyta się jednym tchem.
Opowiadania koncentrują się wokół pozornie zwykłych wydarzeń. Młoda matka odwiedza mieszkających daleko rodziców, stara kobieta spotyka w obcym mieście dawno nie widzianego kuzyna, dwudziestojednoletnia dziewczyna podąża za mężczyzną przypadkowo poznanym w pociągu. Każda z historii staje się punktem wyjścia dla wnikliwej analizy emocji, oczekiwań czy wspomnień ich uczestników.
Munro pisze przede wszystkim o kobietach. W różnym wieku, z różnym bagażem doświadczeń. O kobietach silnych, słabych, zdecydowanych, uległych. Oszczędnymi środkami oddaje wyjątkowość każdej z nich. W każdym z opowiadań dowodzi, że udziałem każdego i w każdym życiowym momencie, może stać się coś niezwykłego. A także, że to, co uważamy za zwyczajne koleje życia, wcale takie nie jest. Przekonujemy się o tym, doświadczając własnego losu.

Alice Munro, Uciekinierka, tłum. Alicja Skarbińska-Zielińska, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2009.

*Cytat pochodzi z opowiadania Moce z tomu Uciekinierka.

sobota, 24 września 2011

W drogę ku samej sobie

Książki można streszczać na rozmaite sposoby.
Na przykład tak: Mary Gooch, chorobliwie otyłą i nie potrafiącą zrezygnować z olbrzymich ilości jedzenia Kanadyjkę z małego miasteczka, po niemal dwudziestu pięciu latach wspólnego życia (w przeddzień srebrnego wesela) opuszcza mąż. Zostawia liścik, w którym przeprasza ją, stwierdzając, że musi przemyśleć swoje życie. Zostawia też dwadzieścia pięć tysięcy dolarów na wspólnym koncie. I niedowierzanie. Żal. Bezradność. Otrząsnąwszy się z pierwszego szoku, Mary, nigdy nie opuszczająca granic swego miasteczka, wyrusza w podróż, by odnaleźć męża.
To jedno z wielu możliwych streszczeń książki Lori Lansens Opowieść żony.
A zatem książka o Mary Gooch – kobiecie opuszczonej, szukającej, osamotnionej.


Inne streszczenie mogłoby brzmieć tak: Mary Gooch, chorobliwie otyła Kanadyjka, opuszczona przez męża, wyjeżdża by go odnaleźć. Znajduje jednak coś zupełnie innego. Odnajduje samą siebie. Dokonuje kolejnych odkryć, poznaje świat, nazywa swoje emocje, doznania, doświadczenia. Zaczyna dobrze traktować swoje ciało, które odwzajemnia się jej tym samym, zaczyna akceptować siebie i swoje życie, niezależnie od tego, co przyniesie jej przyszłość. Miejsce nałogu jedzenia zajmują w jej życiu nowe fascynacje i przyjaźnie.
A zatem Mary Gooch – kobieta zyskująca świadomość siebie, samoakceptację i siłę, wyzwalająca się z konwencji i oczekiwań otoczenia, odnajdująca w życiu i świecie sens.
Książka Lansens dotyczy także czegoś innego – opresywnego traktowania kobiet przez inne kobiety. Stereotypów, w które same nawzajem siebie wpędzamy, zamiast po prostu pozwolić, by każda żyła zgodnie ze sobą, poznając swoje potrzeby i otwierając się na to, co nowe.

Lori Lansens, Opowieść żony, tłum. Ewa Krasińska, wyd. W.A.B., Warszawa 2010.

Polecam także wywiad z dr Joanną Roszak, który ukazał się w „Wysokich Obcasach” – o presji, jaką kobiety wywierają na siebie nawzajem. Świetny!