Kawał swego życia spędził Kołakowski nad Spinozą. A był to nieprzeciętny łeb – jeden i drugi.
Jeremi Przybora: Mambo Spinoza
(fragment)
Spinoza –
nie imię to dziewczyny!
Spinoza –
to nie z importu lek!
Spinoza –
nie nazwa to rośliny,
to był filozof wzięty!
Nieprzeciętny
łeb!
I jeszcze coś na drugie oko.
J.L. Borges: Spinoza
Pergaminowo przeźroczyste dłonie Żyda
szlifują w półmroku kształty;
schodzące popołudnie jest z lęku i zimna.
(Popołudnia wszystkie są jednakie).
Dłonie i dookolna przestrzeń o barwie hiacyntu,
co w zmierzchu z wolna blednie na krańcach Getta,
prawie nie istnieją dla cichego człowieka
śniącego sen przejrzystego labiryntu.
Nie niepokoi go, nie mąci zmysłów fama,
ten odblask snów w śnie innego zwierciadła
ani zuchwałe amory młodych dam.
Pracuje, wolny od mitu i metafory,
nad mozolnym kryształem: nieskończonym
atlasem Tego, które jest ze wszystkich Jego gwiazd.
Przeł. Edward Stachura
M. in. w: J.L. Borges: Nowa antologia osobista. Przeł. A. Sobol-Jurczykowski, E. Stachura, S. Zembrzuski. Wydawnictwo Literackie. Kraków 2006.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz