Na fotografii zrobionej w 1977 roku Cioran, Ionesco i Eliade stoją na paryskim Place du Furstenberg i prowadzą ożywioną dyskusję. Nie wiadomo o czym rozmawiali. Może jakieś ploteczki prosto z Akademii Francuskiej, której Ionesco był członkiem bądź o kolejnej nieprzespanej nocy Ciorana? A może o czasach młodości, faszystowskiej Rumunii i fascynacji kapitanem Codreanu?
W to ostatnie należy wątpić, gdyż byli mistrzami – zwłaszcza Eliade i Cioran – w zapominaniu swej przeszłości. Konieczna była zatem mała poprawka do ich niewątpliwie sławnych żywotów. Uczyniła to Alexandra Laignel-Lavastine. Jej książka to – w moim przekonaniu – idealne połączenie naukowej biografii oraz pasjonującego eseju historycznego. Książka wciąga, pod jednym wszakże warunkiem: że czytelnikowi znani są jej bohaterowie. A są nimi: Mircea Eliade – jeden z największych religioznawców w XX wieku, Eugene Ionesco – pisarz, jeden z twórców teatru absurdu, Emil Cioran, filozof, uważany za jednego z największych frankofońskich eseistów. Otrzymujemy niezwykłe biografie intelektualne, historie pełne dramatów, uznania, ale także zakłamania i nienawiści.
Należ wyraźnie zaznaczyć, że Ionesco bardzo wcześnie znalazł się w opozycji do nacjonalistycznych poglądów Eliadego i Ciorana. Przerażała go sytuacja w faszystowskiej Rumunii. Jego winą będzie jedynie to, że podczas wojny zostanie sumiennym urzędnikiem w Vichy. Powojenna droga autora Nosorożca zasługuje jednak na szacunek.
Autorka nie odwołała się do łatwego chwytu reductio ad Hitlerium, lecz próbuje wykazać złożoność kwestii. Nie ma mowy o niewinnej przygodzie z faszyzmem młodych bukaresztańskich intelektualistów. Bez wątpienia w filozofii Eliadego i Ciorana odnajdziemy aspekty nacjonalistyczne, antydemokratyczne i antysemickie. Niestety, dotyczy to także ich powojennej działalności naukowej. To jest zresztą kwestia problematyczna, być może autorka idzie tu za daleko.
Przekonujące (obciążające) są natomiast fakty, które łączą ich z Żelazną Gwardią. Była to jedna z najbardziej zbrodniczych organizacji politycznych. Działająca w latach 1930–41, przesiąknięta antysemityzmem, faszyzmem i mistycyzmem, odpowiedzialna za liczne morderstwa i pogromy. Eliade i Cioran nie tylko byli sympatykami Żelaznej Gwardii, ale – zapatrzeni w swego faszyzującego idola Codreanu – dostarczali jej także intelektualnego wsparcia. Swą fascynację legionową wiązali z wizją nowej Rumunii: chrześcijańskiej i narodowej.
Podobnie, jak miało to miejsce w przypadku Heideggera, zabrakło przyznania się do winy. W zamian otrzymujemy półprawdy, skuteczny kamuflaż, bardzo często kłamstwa, na przykład gdy Gershom Scholem pytał Eliadego o plotki na temat jego politycznego zaangażowania. „To oszczerstwa” – odpowie mu Eliade. Wiara w to, że archiwalny kurz przykryje kompromitujące dokumenty była daremna. Choć trzeba było długo czekać.
Do poczytania:
Alexandra Laignel-Lavastine: Cioran, Eliade, Ionesco: o zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze. Przeł. I. Kania. Wyd. Universitas. Kraków 2010.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz