niedziela, 19 sierpnia 2012

O używkach w filozofii. Przyczynek


Dla tych, którzy mają autorowi za złe że lubi stare
wino i kurtyzany (mniej więcej coś takiego powiedział Arystyp)

Dzisiejszy post dedykujemy Anonimowemu Czytelnikowi, który odgadł naszą ostatnia filozagadkę.

In vino veritas: Nie od dziś wiadomo, że w prawda leży w winie. Wino jest nie tylko dobrym towarzyszem filozofa, ale sama filozofia zrodziła się z wina. Od Platona po Bergsona filozofowie przy pomocy wina upewniali się o cudownej a zarazem nieuchwytnej relacji duszy i ciała. Uwaga ta nie dotyczy filozofów niemieckich – ci bowiem duszę rozgrzewają wyłącznie piwem.
In aqua santias: O tym trzeba zawsze pamiętać. Filozof Chryzyp wypiwszy nie zmieszane wino odszedł z tego świata.

Uczta Platona (Anselm Feuerbach, 1869)

O kawie można mówić wiele. Tak jak wino jest początkiem filozofii, tak kawa zapoczątkowuje filozoficzną nowożytność. Służy długiemu przesiadywaniu i wraz z dymem stanowi jeden z istotnych elementów udanej debaty filozoficznej. Osobiście papierosów czy fajki filozofom nie polecam, chyba, że jak radzi Kant „dla wyregulowania wypróżnień”.


Sartre, Simone, Vian w Cafe de Flore   

Walter Benjamin w celach naukowych (a jakże) palił haszysz. Chciał bowiem sprawdzić możliwości ludzkiego poznania: czy istnieje coś co można nazwać spostrzeżeniem haszyszowym? A pewnie, że istnieje. Oto przykład: „Rura do pieca staje się kotem. Gdy pada słowo „imbir”, nagle zamiast biurka pojawia się stragan z owocami, w którym chwilę potem na powrót rozpoznaje biurko. Przypominam sobie 1001 noc”*.

Ze słodyczy filozofowie preferują rzecz jasna ciasteczka Leibniz, choć i nie pogardzą mlecznym Prince Polo.

Jeżeli zaś chodzi o afrodyzjaki (czy to są używki...?), to gdzieś czytałem, że zaszkodziły Lukrecjuszowi. Większości jednak nie szkodzą, czego najlepszym przykładem jest Aleksander z Afrodyzji. Co więcej, w epoce pokartezjańskiej, w której wciąż żyjemy, afrodyzjaki bywają niezbędne dla osiągnięcia pełni człowieczeństwa, gdyż: erectio ergo sum.

Ps. O dopalaczach w filozofii jak dotąd nie słyszałem.

* W. Benjamin: O haszyszu. Przeł. Ewa Drzazgowska. Wyd. Aletheia. Warszawa 2012.

5 komentarzy:

  1. Jak jeden mądry napisał (mniej więcej): gdy otworzymy drzwi percepcji, świat wyda nam się takim, jakim rzeczywiście jest...
    Drugi mądry tak się tą ideą zaraził, że nie dość, że z kolegami pewne niesamowite, muzyczne 'Drzwi' stworzył, to jeszcze z tego otwierania usilnego umarł.
    Tak czy inaczej - może czasem potrzebny jest jakiś wytrych? I za to właśnie wypijmy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kawa to podstawa inspiracji -
    najchętniej zbożowa, bez mleka
    Kiedyś natomiast parzono kawę z żołędzi,
    Prince Polo to najlepszy na świecie baton, ale zawsze w wersji classic

    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech, przypomniało mi się, jak to w moim liceum Kalisz, lata90) młoda bibliotekarka została wysłana do taniej księgarni po zakup nagród dla wyróżniających się "paskowo" i sportowo uczniów.

    Cała zadowolona wraca, bo okazało się, że trafiła na gigantyczną przecenę ... "Sztucznych rajów" Baudelaire'a. Apologii wina i haszyszu bodajże...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Apologii... jakby wina trzeba było bronić przed licealistami ;-)

      Usuń
  4. U mnie rozpoczęło się wszystko nie od Baudelaire'a ani Maanamu, ale od inki. Ostatnio przerzuciłem się jednak na Anatola.
    Pozdrawiam
    debe

    OdpowiedzUsuń