Już czas powrócić do naszego cyklu o historii związków muzyki i literatury, choć dziś temat nieco ogólniejszy. W 1990 roku irlandzki zespół A House nagrał utwór Endless Art. Piosenka była bardzo typowa dla tego zespołu, a jej sens polegał na dość niewyraźnej recytacji zdań na tle lekko nowofalowej muzyki. Punktem wyjścia tekstu były słowa Oscara Wilde’a „Każda sztuka jest bezużyteczna”. Potem leciała lista artystów (ok, założymy, że i Sid Vicious nim był) oraz ich daty narodzin i śmierci. Refren brzmiał pomnikowo: „all dead but still alive, in endless time and endless art”. W sumie fajna lista osób i niezła piosenka. Szału jednak nie było. Muzyka pewnie była nazbyt „independent” a i tekst mógł niejednemu fanowi sprawić trudności. Udało się jednak wywołać mały skandal. Czyżby wielcy artyści to wyłącznie mężczyźni? A gdzie Panie? Autor musiał się tłumaczyć, solennie zapewniał, że był święcie przekonany o tym, że Joan Miró to kobieta. Nic z tego, trzeba było napisać jeszcze jedną wersję. I w ten sposób zespól nagrał More Endless Art.
Do posłuchania:
A House: LP „I am the Greatest” (1991)
Sekcja art w ogóle leży - po Joan Miro wątpliwego pochodzenia (brzmi jakoś z angielska, nie wiedzieć czemu) następuje Jackson Pollack ;)
OdpowiedzUsuńI tak Endless Art jakoś mocniej we mnie trafia niż More Endless Art. Może za mało się tym skandalem przejęłam albo niedostatecznie mocno zdaję sobie sprawę z konieczności podkreślania roli kobiet w dziejach ;)
Pozdrawiam
I ja wolę pierwszą część, choć nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam