piątek, 16 grudnia 2011

Wyjątkowość

- Czy była taka jak wszyscy?
- Nie była dokładnie taka jak wszyscy. Ale kto jest? Nigdy nie myślałam o sobie, że jestem taka sama jak wszyscy.*

Alice Munro to moje osobiste odkrycie literackie tego tygodnia. Oczywiście słyszałam o niej, więc gdy w antykwariacie natknęłam się na zbiór jej opowiadań, kupiłam go bez wahania. Nie zawiodłam się. Uciekinierka należy do książek, które czyta się jednym tchem.
Opowiadania koncentrują się wokół pozornie zwykłych wydarzeń. Młoda matka odwiedza mieszkających daleko rodziców, stara kobieta spotyka w obcym mieście dawno nie widzianego kuzyna, dwudziestojednoletnia dziewczyna podąża za mężczyzną przypadkowo poznanym w pociągu. Każda z historii staje się punktem wyjścia dla wnikliwej analizy emocji, oczekiwań czy wspomnień ich uczestników.
Munro pisze przede wszystkim o kobietach. W różnym wieku, z różnym bagażem doświadczeń. O kobietach silnych, słabych, zdecydowanych, uległych. Oszczędnymi środkami oddaje wyjątkowość każdej z nich. W każdym z opowiadań dowodzi, że udziałem każdego i w każdym życiowym momencie, może stać się coś niezwykłego. A także, że to, co uważamy za zwyczajne koleje życia, wcale takie nie jest. Przekonujemy się o tym, doświadczając własnego losu.

Alice Munro, Uciekinierka, tłum. Alicja Skarbińska-Zielińska, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2009.

*Cytat pochodzi z opowiadania Moce z tomu Uciekinierka.

4 komentarze:

  1. O każdym z nas można napisać miliony powieści, bazując na jednym maleńkim, niezauważalnym prawie zdarzeniu; lubię takie opowieści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam trzy tomy tej pisarki. To literatura najwyższych lotów! Opowiadania Alice Munro to swoiste okruchy życia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cytat, którym opatrzona jest notka, już dostatecznie przykuł moją uwagę. Myślę, że każdy czytelnik ma swoich literackich bogów, i kiedy ja chodziłam do liceum, kimś takim był Gombrowicz. Pewnie zresztą można by takich bogów szukać dla całych pokoleń. Moja koleżanka też Gombro czytała i sądzę, że jego książki stały się przyczynkiem do szerokiego omawiania problemu porównywania się do innych ludzi. Dlatego teraz, za każdym razem kiedy widzę coś w podobnym stylu, budzi to moje dawne zainteresowanie.
    Po drugie i to jest kwestia zasadnicza, jest to świetnie napisana recenzja. Zwłaszcza zdanie o oszczędnych środkach, którymi posługuje się Munro jest utrafione. Odkąd usłyszałam o zabiegu ekwiwalentyzacji uczuć w poezji, nie mogę oprzeć się surowym tekstom. O elegancji (bo dla mnie jest to pewna forma elegancji - "to kwestia pewnej powściągliwości i dystansu, przekonanie, że o największych tragediach można pisać w sposób równocześnie wstrząsający i bardzo powściągliwy. Bez walenia piąstkami, płaczów, dąsów i rzucania mięchem. Irytuje mnie egzaltacja i histeryczność w poezji.") mówił kiedyś w wywiadzie Jacek Dehnel. Przekładam to też na język prozy - lepszej rekomendacji "Uciekinierki" niż w powyższy sposób nie mogę sobie zatem wyobrazić. ;)
    Swoją drogą, jeszcze wrócę na chwilę do literackich bogów, bo to taką wspomnieniową kartę uruchomiło. Ciekawa jestem, jak to jest z innymi - kto inspirował, wstrząsał. Może jakąś przekrojową notkę się uda napisać - mój czytelniczy rozwój - od poznania pisma do pierwszej pary okularów? ;) U mnie ukoronowaniem pewnego okresu z rodzaju "budziło zachwyt, którego dzisiaj jakoś odtworzyć nie umiem" jest opasłe tomiszcze "Wojaczek wielokrotny", które rezyduje na dużej części półki i zawiera wszystkie dostępne wspomnienia obecności Rafała W. od narodzin do samobójczej śmierci. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po dzisiejszej rundce po okolicznych bibliotekach na mojej półce stoją już kolejne dwa tomy opowiadań Munro, czekają na swoją kolej:)
    Magdaleno, dziękuję za ciepłe słowa:) Także cenię u pisarzy tę szczególną umiejętność oszczędnego i jednocześnie przenikliwego opisywania świata. Elegancja i powściągliwość - dobrze napisane.
    Co do czytelniczego rozwoju... hmmm. Próbowałam sobie to jakoś poukładać i póki co nie jest łatwo. Na razie napiszę tyle, że też w swoim czasie zaczytywałam się Wojaczkiem (czemu oczywiście towarzyszył zachwyt nad Stachurą) :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń