sobota, 8 listopada 2014

Afro, czyli sprawa polityczna

Private is political – to feministyczne hasło nie raz zostało już sprowadzone do absurdu. Oponenci zdają się zupełnie nie zauważać, że sfera prywatności – domu, rodziny, relacji małżeńskich, wychowania dzieci etc. to sfera o której trzeba mówić publicznie. Trzeba o niej dyskutować i pokazywać: 1) według jakich wzorców kulturowych jest kształtowana; 2) jak sama te wzorce kształtuje.
O tym, w jak wielkim stopniu jesteśmy istotami kulturowymi, przekonujemy się najczęściej wtedy, gdy znajdziemy się wśród ludzi żyjących według zupełnie innych norm, wartości i przekonań, niż te, które zostały nam wpojone. I to tak mocno, że uważamy je za nieusuwalny element naszej natury.
W takiej sytuacji znalazła się bohaterka najnowszej książki Chimamandy Ngozi Adichie – Ifemelu. Dziewczyna nie wyjeżdżająca nigdy wcześniej poza granice rodzinnej Nigerii, podejmuje decyzję, by aplikować na stypendium na Uniwersytecie Princeton. Otrzymuje stypendium, wizę i wyrusza ku wymarzonej Ameryce. Jeszcze przed wyjazdem koleżanki śmieją się, że stanie się prawdziwą „Amerykaaną”, jedną z tych Nigeryjek, które zmieniły akcent na amerykański, co z lubością podkreślają, akcentując w ten sposób swe światowe obycie.
Na początku rzeczywiście tak jest. Ifemelu stara się dostosować do nowego świata, wygładza włosy, zmienia akcent, uczy się miejscowych zwyczajów. Nie chce być inna, nie chce się wyróżniać. W pewnym momencie dociera do niej jednak, że przez swe próby przystosowania się do amerykańskiego sposobu bycia, traci to, co najważniejsze – swoją tożsamość. Kończy z przeciąganiem samogłosek na amerykańską modłę (ryzykując tym, że nie zostanie zrozumiana), zaczyna pielęgnować swoją naturalną, bujną fryzurę (ryzykując tym, że będzie postrzegana jako niekompetentna). Wreszcie – tworzy bloga, w którym z perspektywy Obcej opisuje amerykański sen.

Amerykaana to bardzo ciekawa, wielowątkowa powieść, której treści trudno ująć w tak krótkiej notce. Trzeba zaznaczyć, że problem tożsamości/inności to jedynie jedna z wielu płaszczyzn, z których się składa. W książce Adichie kwestia ta rozpatrywana jest przede wszystkim w odniesieniu do pytań o rasę – bo, jak podkreśla Ifemelu, poczuła się „czarna” dopiero po wyjeździe z Nigerii.
Na blogu pisze: „Kochani nieamerykańscy czarni, kiedy postanawiacie przyjechać do Ameryki, stajecie się czarni. Przestańcie się wykłócać. Przestańcie mówić: jestem Jamajczykiem albo jestem Ghańczykiem. Ameryki to nie obchodzi. Co z tego, że nie byliście »czarni« w swoim kraju? Teraz jesteście w Ameryce. Wszyscy przeżyliśmy swoje w czasie inicjacji do Stowarzyszenia Dawnych Czarnuchów. Ja doświadczyłam tego na zajęciach w college’u, kiedy zostałam poproszona o przedstawienie punktu widzenia czarnych, tylko że nie miałam pojęcia, jaki on jest. Więc coś naprędce zmyśliłam”*.

I w ten sposób naturalne staje się tym, co obce. A afro i akcent, okazuje się, mogą być sprawą polityczną.


*Cyt. z książki: Chimamanda Ngozi Adichie, Amerykaana, tłum. Katarzyna Petecka-Jurek, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2014.

3 komentarze:

  1. Kiedy powieść pojawiła się w Stanach, to pamiętam, że narobiła sporo zamieszania i wywołała tłum bardzo pozytywnych recenzji wśród krytyków, ale potem bardzo szybko przeminęła (może ze względu na wysyp literatury o podobnej tematyce w tamtym okresie?) Niemniej, na naszym rynku jest wyjątkowa i jestem okropnie jej ciekawa :) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, pamiętam, że czytałam o zamieszaniu wywołanym w Stanach przez tę książkę. To jeden z powodów, dla których czekałam z niecierpliwością na jej polskie wydanie. Bez wątpienia warta jest przeczytania, choć wg mnie najlepszą książką Adichie pozostaje "Połówka żółtego słońca":)
    Sama Adichie wyrasta zresztą na gwiazdę, ze względu na swoje książki, ale też feministyczne poglądy. Pewnie jakoś na tę popularność wpłynął też fakt, że fragment jej feministycznego wystąpienia znalazł się w wideoklipie megagwiazdy, jaką jest - czy się ją lubi czy nie, trzeba to przyznać - Beyonce.
    Wg mnie w "Amerykaanie" bardzo ciekawe jest właśnie powiązanie idei feministycznych z kwestią rasowości i poszukiwania (utwierdzania) swojej tożsamości kulturowej.
    Pozdrowienia - i serdecznie gratulujemy eBuki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję pięknie! :)
    Nie miałam pojęcia, że Adichie jest tak popularna! Teraz jestem podwójnie zaintrygowana!

    OdpowiedzUsuń