Private
is political – to feministyczne hasło nie raz zostało
już sprowadzone do absurdu. Oponenci zdają się zupełnie nie zauważać, że sfera
prywatności – domu, rodziny, relacji małżeńskich, wychowania dzieci etc. to
sfera o której trzeba mówić publicznie. Trzeba o niej dyskutować i pokazywać:
1) według jakich wzorców kulturowych jest kształtowana; 2) jak sama te wzorce
kształtuje.
O tym, w jak
wielkim stopniu jesteśmy istotami kulturowymi, przekonujemy się najczęściej
wtedy, gdy znajdziemy się wśród ludzi żyjących według zupełnie innych norm,
wartości i przekonań, niż te, które zostały nam wpojone. I to tak mocno, że
uważamy je za nieusuwalny element naszej natury.
W takiej sytuacji
znalazła się bohaterka najnowszej książki Chimamandy Ngozi Adichie – Ifemelu.
Dziewczyna nie wyjeżdżająca nigdy wcześniej poza granice rodzinnej Nigerii,
podejmuje decyzję, by aplikować na stypendium na Uniwersytecie Princeton.
Otrzymuje stypendium, wizę i wyrusza ku wymarzonej Ameryce. Jeszcze przed
wyjazdem koleżanki śmieją się, że stanie się prawdziwą „Amerykaaną”, jedną z tych
Nigeryjek, które zmieniły akcent na amerykański, co z lubością podkreślają,
akcentując w ten sposób swe światowe obycie.
Na początku
rzeczywiście tak jest. Ifemelu stara się dostosować do nowego świata, wygładza
włosy, zmienia akcent, uczy się miejscowych zwyczajów. Nie chce być inna, nie
chce się wyróżniać. W pewnym momencie dociera do niej jednak, że przez swe
próby przystosowania się do amerykańskiego sposobu bycia, traci to, co
najważniejsze – swoją tożsamość. Kończy z przeciąganiem samogłosek na
amerykańską modłę (ryzykując tym, że nie zostanie zrozumiana), zaczyna
pielęgnować swoją naturalną, bujną fryzurę (ryzykując tym, że będzie
postrzegana jako niekompetentna). Wreszcie – tworzy bloga, w którym z
perspektywy Obcej opisuje amerykański sen.
Amerykaana
to bardzo ciekawa, wielowątkowa powieść, której treści trudno ująć w tak
krótkiej notce. Trzeba zaznaczyć, że problem tożsamości/inności to jedynie
jedna z wielu płaszczyzn, z których się składa. W książce Adichie kwestia ta
rozpatrywana jest przede wszystkim w odniesieniu do pytań o rasę – bo, jak
podkreśla Ifemelu, poczuła się „czarna” dopiero po wyjeździe z Nigerii.
Na blogu pisze:
„Kochani nieamerykańscy czarni, kiedy postanawiacie przyjechać do Ameryki,
stajecie się czarni. Przestańcie się wykłócać. Przestańcie mówić: jestem
Jamajczykiem albo jestem Ghańczykiem. Ameryki to nie obchodzi. Co z tego, że
nie byliście »czarni« w swoim kraju? Teraz jesteście w Ameryce. Wszyscy
przeżyliśmy swoje w czasie inicjacji do Stowarzyszenia Dawnych Czarnuchów. Ja
doświadczyłam tego na zajęciach w college’u, kiedy zostałam poproszona o
przedstawienie punktu widzenia czarnych, tylko że nie miałam pojęcia, jaki on
jest. Więc coś naprędce zmyśliłam”*.
I w ten sposób
naturalne staje się tym, co obce. A afro i akcent, okazuje się, mogą być sprawą
polityczną.
*Cyt. z książki: Chimamanda
Ngozi Adichie, Amerykaana, tłum.
Katarzyna Petecka-Jurek, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2014.
Kiedy powieść pojawiła się w Stanach, to pamiętam, że narobiła sporo zamieszania i wywołała tłum bardzo pozytywnych recenzji wśród krytyków, ale potem bardzo szybko przeminęła (może ze względu na wysyp literatury o podobnej tematyce w tamtym okresie?) Niemniej, na naszym rynku jest wyjątkowa i jestem okropnie jej ciekawa :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńTak, pamiętam, że czytałam o zamieszaniu wywołanym w Stanach przez tę książkę. To jeden z powodów, dla których czekałam z niecierpliwością na jej polskie wydanie. Bez wątpienia warta jest przeczytania, choć wg mnie najlepszą książką Adichie pozostaje "Połówka żółtego słońca":)
OdpowiedzUsuńSama Adichie wyrasta zresztą na gwiazdę, ze względu na swoje książki, ale też feministyczne poglądy. Pewnie jakoś na tę popularność wpłynął też fakt, że fragment jej feministycznego wystąpienia znalazł się w wideoklipie megagwiazdy, jaką jest - czy się ją lubi czy nie, trzeba to przyznać - Beyonce.
Wg mnie w "Amerykaanie" bardzo ciekawe jest właśnie powiązanie idei feministycznych z kwestią rasowości i poszukiwania (utwierdzania) swojej tożsamości kulturowej.
Pozdrowienia - i serdecznie gratulujemy eBuki!
Dziękuję pięknie! :)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że Adichie jest tak popularna! Teraz jestem podwójnie zaintrygowana!