wtorek, 5 lutego 2013

Z podręczników filozofii. Część 2


Dziś fragment o tym, że istnieją filozofowie, których za nic nie można zrozumieć. Nie podam nazwisk takowych, by nie urazić kilku moich kolegów i koleżanek, którym wydaje się, że jednak coś zrozumieli.

„Nie darmo w Warszawskim Towarzystwie Filozoficznym jeden z wyznawców Wrońskiego odpowiedział przed laty uczestnikom dyskusji, którzy uwydatniali brak logicznego sensu w wypowiedziach twórcy Prawa stworzenia: »Aby zrozumieć język Wrońskiego, trzeba przez piętnaście lat żyć tylko jego słowami«. Język mistyki nie działa tak szybko jak haszysz”.

Oto Pan Hoene-Wroński - tylko 15 lat wczuwania

Stanisław Ossowski: Nauki społeczne w problematyce teorii kultury. W: Idem: O nauce. Dzieła. T.IV. Wrocław 1967, s. 294.

2 komentarze:

  1. "Nie rozumiem" jest odpowiedzią, której po prostu nie wypada udzielić, mając filozoficzne wykształcenie. ;) Chociaż ostatnio ustaliłam, że w takim wypadku nie można powiedzieć czegoś bardziej nie na miejscu, niż "nie mam zdania".
    Co do filozofów, to i tak jestem ciekawa. Będę zgadywać!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byli tacy, którzy mówili, że każdy filozof ma w nazwisku "s".
    Odnośnie tematu, można zatem powiedzieć: unikajcie filozofów zaczynających się na "H".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń