czwartek, 23 czerwca 2011

Czekając na recenzję

W nadzwyczaj złożonym świecie nauki ważne miejsce zajmuje recenzent. Z niewielką tylko przesadą można powiedzieć, że nasz naukowy los jest od niego zależny. Nie jest zatem bez znaczenia: kto zacz. Oczywiście, nie każdy może zostać recenzentem. O nie, recenzentem się nie jest, recenzentem się staje. 

I tak, za Haškiem można wyróżnić dwa typy recenzentów. Przedstawicielem pierwszej grupy jest doktor Vodák. Oj, groźny z niego krytyk. Jego założeniem jest: „ja ci dam pisać, hultaju”. Jak byśmy się nie starali, nie natrudzili, a nawet nowy przełom w nauce ogłosili – nic z tego. Odmienną postawę reprezentuje profesor Sekanina. Czytając nadesłane prace, szepce sobie pod nosem: „ależ pisz sobie, synku pisz”. Ilu byśmy głupot nie wypisali, wielkodusznie zostaną ogłoszone za warte druku.

Nie trzeba dodawać, że wszyscy lubimy Sekaninę. Jednak, otrzymawszy pozytywną recenzję od profesora, musimy pamiętać o naczelnej zasadzie panującej w logicznym świecie szanownych recenzentów: „Kogo chwali Sekanina, z tego Vodák zrobi siekaninę”.

Zainspirowane:
J. Hašek: Historia partii umiarkowanego postępu (w granicach prawa). Przeł. J. Baluch. Wyd. Literackie. Kraków 1987.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz