Robert Wiene jest znany przede wszystkim jako twórca filmowego pomnika ekspresjonizmu niemieckiego, czyli słynnego Gabinetu doktora Caligari. Niewiele osób zna inny jego film, równie mocno mrożący krew w żyłach.
Ręce Orlaka (1924) – bo o tym filmie będzie mowa – to (pierwsza, lecz nie jedyna) adaptacja powieści Maurice’a Renarda. Pokrótce rzecz ujmując, jest to historia słynnego pianisty, który ulega wypadkowi kolejowemu. Jego stan jest ciężki, życie i zdrowie Paula Orlaka jednak udaje się uratować. Nie udaje się niestety uratować jego rąk.
Traf chce, że gdy w szpitalu leży ciężko ranny Orlak, odbywa się egzekucja groźnego rabusia i mordercy Vasseura. Lekarz Orlaka, poruszony prośbami jego żony, postanawia dokonać eksperymentalnego zabiegu i przeszczepić ręce bandyty pianiście.
Tu zaczyna się właściwa akcja filmu. Orlak dowiaduje się, że „został obdarzony” rękami mordercy. Nie może przestać myśleć o niczym innym, jak tylko o tym, że „jego” ręce dokonały wielu okrutnych zbrodni... Zdaje się popadać w obłęd. Tymczasem, na tle sytuacji głównego bohatera, rozwija się kolejny wątek akcji – ojciec pianisty został zamordowany, a on sam staje się ofiarą szantażu.
Oglądając film, przede wszystkim warto zwrócić uwagę na Conrada Veidta, wyjątkowo ekspresyjnie grającego trudną rolę Paula Orlaka. Niektóre sekwencje w zasadzie opierają się na jego – by tak rzec – „pantomimicznych monologach”, dzięki którym doskonale wiemy, co dzieje się we wnętrzu umęczonego pianisty – jakie koszmary, wątpliwości i wahania go dręczą.
Nie można też nie dodać, że Wiene, realizując ten film, bynajmniej nie zapomniał o swych ekspresjonistycznych doświadczeniach. Choć brak tu typowych dla tego nurtu deformacji przestrzeni, tok akcji wyznacza gra światła i cienia, a wszystkim poczynaniom bohaterów towarzyszy atmosfera grozy i tajemnicy...
Ręce Orlaka (Orlacs Hände,1924) – reż. Robert Wiene.
Nie miałem okazji widzieć tego filmu, ale recenzja bardzo zachęca. Chyba czas nadrobić zaległości...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Polecam - film toczy się dość powolnym rytmem, ale na pewno jest wart zobaczenia. W wersji angielskiej (b. dobrej jakości) można go znaleźć na Youtube.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)