Muszę powiedzieć, że spodziewałem się czegoś więcej po książce Romana Jakobson pt. Mój
futuryzm. Wspomnienia, listy, szkice, wiersze. To zbieranina z wczesnego, rosyjskiego etapu Jakobsona. Oczywiście, wspomnienia młodego naukowca i poety o Chlebnikowie, Majakowskim, Malewiczu, Łarionowie, Triolet (mamy tu interesującą korespondencję) bronią się same w sobie. Wszystko to jednak sprawia wrażenie marginaliów.
To, co nieustanie budzi mój podziw, to niesamowita symbioza ówczesnych teoretyków sztuki z artystami. Nie chodzi tylko o atmosferę kawiarń, pożyczanie pieniędzy i przygotowywanie różnych rewolucji. Mam na myśli szczególne współmyślenie, a raczej współtworzenie (wspomnienia RJ przypominały mi znakomite wywiady z Bachtinem). Wydaje się, że obecnie te światy został rozdzielone. Teoretycy przenieśli się do katedr, opłacani są z budżetu, a wszelkie rewolucje już się dokonały.
* Tytuł posta, to dedykacja Majakowskiego dla Jakobsona (tłum. D. Ulicka).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz