Dzisiejszy post, dowodzący iż nie chwalimy się
jedynie wojażami do Warszawy (uderz w stół...itd. – a jakże!) dedykujemy
Magdalenie:)
Stolica Czech jest pięknym miastem, obecnie jednak –
jak na nasz gust – nieco chyba zbyt modnym, bo poruszanie się w turystycznym
tłumie bywa tam niekiedy wyjątkowo skomplikowane.
Czasem jednak udaje się nawet to i owo wypatrzeć,
tym razem w oko wpadła nam tablica upamiętniająca Bernarda Bolzana, który żył i
umarł w jednej z kamienic mieszczącej się w urokliwym praskim Starym Mieście.
A na wypadek, gdyby jakiegoś turystę bardziej niż tablica
na cześć wielkiego filozofa, matematyka i logika, ciekawiły pokusy współczesnego
konsumpcjonizmu, w bramie nieopodal natrafi on na Pasaż Bolzano.
Muszę przyznać, że znam Bolzano tylko z nazwiska (i z daty śmierci - dzień pokrywa się z rocznicą moich narodzin ;)), ale i tak uważam, że Wasze odkrycie godne jest pozazdroszczenia - zwłaszcza, że moim ostatnio odkrytym domem urodzenia, była kamienica w Zamościu, w której przyszła na świat... Róża Luksemburg. Ale tutaj przechwałki są spóźnione o jakieś kilkadziesiąt lat ;)
OdpowiedzUsuńA nie! Po namyśle dodam, że w sierpniu stanęłam przed domem, w którym urodzi się Heinrich von Kleist. Ale zapamiętałam stamtąd głównie armię (sic!) komarów, tnących niemiłosiernie. Zaręczam, że takiej ich liczby jak nad Odrą, nie ma nawet na Mazurach w środku sezonu :)
I dziękuję bardzo za dedykację. :)
Pozdrawiam