poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Kto się boi Immanuela Kanta? Część dwunasta


W 1924 roku hucznie obchodzono w Polsce i na świecie dwusetną rocznicę urodzin Kanta. Zachwytom nad naszym magnus parens nie było końca. Nauka Kanta to jedna z najpotężniejszych sprężyn, jakie kiedykolwiek pchnęły ducha ludzkiego na tory myśli; Kant mesjaszem nowej filozofii; to właściwie Kant pomógł Kopernikowi a nie odwrotnie itd.  W obchodach zabrał także głos znakomity polski logik i filozof Jan Łukasiewicz. Ogólnie rzecz ujmując zjechał Kanta z góry na dół, kończąc recenzję takimi oto słowami: „Gdy zbliżamy się do filozofii kantowskiej z wymaganiami naukowymi, jak domek z kart, rozpada się jej budowa. Na każdym kroku mętne pojęcia, niezrozumiałe zdania, nieuzasadnione twierdzenia, sprzeczności i błędy logiczne….” Sympatycznie, nieprawdaż? 

Jan Łukasiewicz

3 komentarze:

  1. Głos Łukasiewicza przypomina mi anegdotkę - na wystawie prac J.L. Davida przed namalowanym przez niego Napoleonem na koniu (przekraczającym Alpy) stoi człowiek i kręci z niesmakiem głową. David podchodzi do niego, pyta się, czy coś z obrazem jest nie tak i słyszy w odpowiedzi, że z anatomicznego punktu widzenia ten koń nie przeżyłby ani minuty - na to David odpowiada - niech się pan nie martwi, on z pewnością przeżyje nas obu. Kto dzisiaj pamięta, że był taki filozof Jan Łukasiewicz, a ilu słyszało o Kancie? :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja. Trzeba uważać kogo krytykować.
    Pozdrawiam
    debe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się :-) co nie zmienia faktu, że Łukasiewicz mógł mieć rację :-)

      Usuń