czwartek, 17 stycznia 2013

Filozofia mody, filozofia stylu (3)


W jednym ze swych esejów, Georg Simmel wyjaśnia, że moda pozwala jednocześnie zaspokoić dwie ważne ludzkie potrzeby: indywidualizmu i naśladownictwa. Gdy połączyć ten charakterystyczny dla mody paradoks ze słabą pozycją kobiet w kulturze i społeczeństwie, otrzymamy wniosek jasny (jak to, że 2 + 2 = 4): kobiety z tak szczególną mocą ulegają modzie, gdyż ich słaba pozycja sprawia, że unikają indywidualizmu. W obszarze typowości, w który zostały wrzucone, starają się jednak wyróżnić, co – równie mocno, jak możliwość uniformizacji – daje im właśnie świat mody*.

Być może z tych właśnie względów, które wskazał Simmel, Jean Wahl – słynny francuski filozof, profesor Sorbony, mężczyzna (!) – w tak małym stopniu dbał o swój przyodziewek.
Oto bowiem, czego dowiadujemy się o nim z dziennika młodziutkiej i jakże spostrzegawczej Susan Sontag:
Jean Wahl
„... Wczoraj (wczesnym popołudniem) poszłam na swoje pierwsze paryskie przyjęcie koktajlowe u Jeana Wahla [...]. Wahl okazał się mniej więcej taki, jak się spodziewałam – to drobny, szczupły, stary człowiek przypominający ptaka, o gładkich siwych włosach i szerokich, wąskich ustach. Jest piękny, tak jak piękny będzie Jean-Louis Barrault w wieku 65 lat, ale strasznie rozkojarzony i zaniedbany. Workowaty czarny garnitur z trzema wielkimi dziurami na tyłku, przez które widać (białą) bieliznę; dopiero co wrócił z Sorbony, gdzie wygłosił wykład o [Paulu] Claudelu”**.

Ach ta francuska nonszalancja...


* Chodzi o esej Kobieta a moda, który ukazał się w 1908 roku (sic!). Zarówno Gargamel, jak i Frankenstein wyrażają nadzieję, że wiele od tego czasu się zmieniło.  Choć niestety pewne modowe tezy Simmela pozostają w mocy.
Do poczytania: Georg Simmel, Filozofia kultury. Wybór esejów, przeł. Wojciech Kunicki, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2007.

** Cyt. z książki: Susan Sontag, Odrodzona. Dzienniki. Tom 1. 1947–1963, przeł. Dariusz  Żukowski, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2012.


2 komentarze:

  1. Przypomniały mi się studenckie czasy i pewien wykładowca, równie nonszalancki, który zawsze miał marynarkę umorusaną kredą. Rzewnie mi ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. :-) W tajemnicy powiem Ci, że nadal pozostaje on niemal doskonałym odbiciem Platońskiej idei niedbałej elegancji :-)

    OdpowiedzUsuń