czwartek, 6 września 2012

Kto się boi Immanuela Kanta? Część dziesiąta


Filozofia Immanuela Kanta opiera się na szeregu mniej lub bardziej zrozumiałych terminów, takich jak: naoczność, transcendentalizm, noumen, transcendentalna apercepcja, imperatyw kategoryczny, syntetyczne sądy a priori, antynomie czystego rozumu, etc. Mądrzy ludzie spierają się już od dwustu lat, który z nich jest kluczem do bram Królewca.

Osobiście za najważniejszy termin Kantowski uważam słowo „drzemka”. Nie wiem, czy wcześniej filozofowie pisali o drzemce (na pewno o snach, zwłaszcza tych proroczych…)? A oto słynne zdanie Kanta z Prolegomenów: „Przyznaję szczerze: napomnienie Davida Hume'a było właśnie tym pierwszym sygnałem, który przed wielu laty przerwał moją drzemkę dogmatyczną i na­dał całkowicie inny kierunek moim badaniom w dzie­dzinie filozofii spekulatywnej”. (Wyjaśnienia wymaga termin „dogmatyczna” – w tym przypadku oznacza śniącego się Kantowi starego wilka).

Czemu przypisuję Kantowskiej „drzemce” tak doniosłe miejsce? Po pierwsze, jest to najbardziej zrozumiałe i najczęściej zapamiętywane zdanie Kanta. Jako student – niewiele wiedząc o filozofii Kanta – zawsze wiedziałem, że Hume wybudził Kanta z drzemki. No i że pomógł mu w tym również nasz krajan Kopernik.

Ale nie to jest najważniejsze – idzie wszak o prawo uniwersalne. Nie można spać za długo, nie tylko dlatego, że jak mawiał Kant – łóżko jest kolebką mnóstwa chorób. Filozofia nie rozpoczyna się od zdziwienia, wątpienia czy rozpaczy. Filozofia rozpoczyna się od przebudzenia.   

Prawo to obowiązuje nie tylko wśród filozofów, lecz także wśród błędnych rycerzy. Tak mówi Sancho Pansa do swego pana: „Może wielmożność wasza raczy zsiąść z konia i zdrzemnąć się nieco na świeżej trawce, co jest zwyczajem błędnych rycerzy. Będziesz pan świeższy i dzielniejszy do tej wyprawy”.  

Wśród pisarzy z kolei, rzecz ma się zupełnie przeciwnie: drzemanie (ale uwaga: nie spanie!) jest źródłem natchnienia, co najlepiej oddają słowa nieszczęśliwego Wertera: „Czasem siadam w lesie na krzywym pniu, lub konarze drzewa, odpoczywam, dając folgę okaleczałym od chodzenia stopom i drzemię ukojony wyczerpaniem aż do świtu”.

Wszyscy inni – którzy nie oddali swego życia filozofii bądź literaturze – mogą spać spokojnie. Dobranoc. 


1 komentarz:

  1. Drzemki nie są chyba dla każdego. Ja nie potrafię w ciągu dnia sobie drzemać. Kiedyś próbowałem, ale zawsze czułem się jeszcze bardziej zaspany i zmęczony. Dlatego ich nie robię. W sumie szkoda, bo okazuje się, że są ważne:)

    OdpowiedzUsuń