czwartek, 27 września 2012

Tahitański sex appeal


Reri (Anne Chevalier)


Anne Chevalier – siedemnastolatka mieszkająca na Tahiti – została odkryta dla filmowego świata przez nie byle kogo. Debiutowała, poniekąd przypadkowo, w Tabu – ostatnim filmie wielkiego W. F. Murnaua. Po skończonych zdjęciach, już jako Reri, wyruszyła w promujące film tournée, które objęło także Warszawę.


Eugeniusz Bodo
W kinoteatrze Alhambra zjawiła się cała artystyczna śmietanka stolicy. Był i ówczesny amant polskiego srebrnego ekranu – Eugeniusz Bodo. Uwielbiany przez płeć piękną, sprytnie hołdował następującej zasadzie: „nie w miłości, lecz miłości jestem wierny”*.


Ta wierność miłości sprawdziła się i w przypadku znajomości z Tahitanką. Wkrótce Bodo namówił Reri, by ta przerwała tournée i została w Polsce. Zamieszkała w jego (i jego matki...) mieszkaniu przy Marszałkowskiej. Co tu dużo mówić – dla warszawskiej ulicy była to nie lada sensacja.


Napięcie rosło, bo oto Reri i Bodo zaczęli zdjęcia do wspólnego filmu pod wiele mówiącym tytułem Czarna perła. Redakcja „Kina” donosiła: „Dżungla pośrodku Warszawy! Tego jeszcze nie było. Wielkie palmy okręcone lianami wyrosły w atelier na Trębackiej. W dali połyskuje Morze Południowe i majaczą wyspy, pokryte bujną zielenią. Bliżej lśni czarna powierzchnia prawdziwej wody, w której odbija się księżyc (fałszywy). Obok prawdziwe bagno. Grzęźnie w nim po uszy biały człowiek, zabłąkany w tym straszliwym, tropikalnym lesie. Przyglądam się tej umazanej postaci. Ależ to Bodo”*.

Reri i Bodo na planie Czarnej perły

Film zachował się do dziś, można nań rzucić okiem na pewnym znanym portalu:)
Fabuła schematyczna, do tego wiele mówiący o mentalności ówczesnego widza przebój w wykonaniu Reri:



Jak skończyła się historia warszawianki z Tahiti? Cóż. Równie schematycznie. Kochankowie rozjechali się – każdy w swoją stronę, a Reri – po rozmaitych perturbacjach – wróciła w rodzinne strony, gdzie zapijała swe smutki.

*Cytaty pochodzą z książki:
Ryszard Wolański, Eugeniusz Bodo. „Już taki jestem zimny drań”, z przedm. Bohdana Łazuki, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2012.

7 komentarzy:

  1. biedna Reri :( żal mi jej. jakoś nie potrafię takich historii traktować jak towarzyskiej ploteczki.

    mam nadzieję, że w chwili, gdy zamieszkała z EuGIEniuszem miała więcej niż 17 lat...

    OdpowiedzUsuń
  2. To zupełna racja. Reri zapewne zabrakło kogoś bliskiego, kto pomógłby jej odnaleźć się w ówczesnym "celebryckim" świecie. Wychowana w wielodzietnej rodzinie na Tahiti, wraz z udziałem w filmie Murnaua musiała jakoś odnaleźć się w zupełnie nowych dla siebie realiach. Gdy poznała Bodo miała nie 17, ale 21 lat - czy jedna to cokolwiek zmienia? Raczej niewiele.
    A Bodo - cóż. Może nie do końca "zimny drań", ale - jak w kontekście jego znajomości z Reri pisał Arkady Fiedler - "dzióbasowy letkiewicz", rozpieszczany przez kobiety i prasę.
    Pisząc o Bodo - już zupełnie poza tematem tego posta - trzeba pamiętać, że jego losy były dramatyczne i smutne, z tym, że nie w wyniku miłosnych rozczarowań, ale jego tragicznego uwikłania w Historię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto,
      masz rację, te kilka lat to niewielka różnica, zresztą w każdym wieku jesteśmy podatni na emocje :)

      aż strach pomyśleć o tych wszystkich bezimiennych śmierciach spowodowanych wojną.

      fajnie tu u Was :)

      Usuń
    2. ps. na takich filmikach zawsze mnie śmieszy, w jakim tempie poruszają się dłonie muzyków :))

      Usuń
  3. Emmo,
    To prawda. Miłosne zaślepienie może się zdarzyć każdemu, niezależnie od wieku i od dotychczasowych doświadczeń - co niesie ze sobą spore ryzyko, ale też jest piękne:)
    Dziękujemy za miłe słowa i pozdrawiamy serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A myślałam, że to blog o nieurodziwych bohaterach literacko-kreskówkowych hm ;)
    A tu Bodo :D
    Będę wpadać, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń