Ostatnio, w nawale obowiązków, trochę podupadł
nasz zapał do blogowania. Gdy jednak trafi się na tak ciekawą książkę, jak Daniel Stein, tłumacz, nie sposób nie
podjąć próby podzielenia się swoimi wrażeniami z lektury.
Interesująca jest już strona formalna książki
Ludmiły Ulickiej: składa się ona między innymi z listów, fragmentów dzienników
i notatek, z raportów rozmaitych służb, ze spisanych nagrań rozmów. Z tych
okruchów czytelnik sam musi skleić opowieść, przekazaną przez wiele głosów i
świadectw. Nie jest to reportaż, choć opowiedziana przez Ulicką historia ma swe
źródło w prawdziwych wydarzeniach. Naprawdę istniał także Daniel Stein – główny
bohater książki (choć nosił inne nazwisko).
Zróżnicowanej formie towarzyszy bogata treść.
Miejsca akcji to między innymi Polska, Rosja, Stany Zjednoczone i Izrael. Czas
akcji obejmuje lata od okresu sprzed drugiej wojny światowej do współczesności.
Głównym bohaterem książki jest Daniel Stein – niezwykła postać, znający wiele
języków Żyd, który podczas wojny pracował jako tłumacz gestapo, dzięki
czemu uratował trzystu mieszkańców
getta. W czasie wojny przyjął chrzest, pierwsze lata powojenne spędził w
krakowskim klasztorze, później wyjechał do Izraela, gdzie jako katolicki ksiądz
pełnił prawdziwie ekumeniczną i społeczną działalność.
Stein jest głównym, ale nie jedynym bohaterem
książki. Na jej stronach splatają się bowiem losy wielu osób, wielu osobistych
historii i – co, jak zwiastuje powyższy opis postaci Steina, jest w tej książce
znaczące – wiele różnych religijnych dróg i wyborów.
Autorka książki nie pozostaje przezroczystym
medium. Każda z części kończy się jej listem do wydawczyni. I tak dowiadujemy
się o osobistym podejściu autorki do opisywanych bohaterów i zdarzeń, o wątpliwościach,
jakie miała podczas pisania, a także o tym, czemu podejmując się pisania o
Steinie, zrezygnowała z formy reportażu na rzecz fikcji.
Ulicka pisze także o trudnościach, z jakimi
musiała się zmierzyć, pisząc tę książkę. Z pewnością było ich wiele – jest to
bowiem wielkie przedsięwzięcie. Z całą pewnością można jednak także powiedzieć,
że to przedsięwzięcie bardzo udane: wciągająca, głęboka, erudycyjna powieść,
która pozostaje na długo w pamięci.
Ludmiła Ulicka: Daniel Stein, tłumacz, tłum. Jerzy Redlich,
Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2007.
Na razie Ulicką znam tylko z bardzo ciekawej, napisanej gawędziarskim stylem książki pt. "Przypadek doktora Kukockiego". Rozejrzę się teraz za "Danielem Steinem", bo bardzo mnie zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że piszesz o książce "Przypadek doktora Kukockiego" jako o bardzo ciekawej pozycji - na pewno po nią sięgnę. Po "Danielu Steinie" mam ochotę na dużo więcej Ulickiej:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!