niedziela, 8 grudnia 2013

Filozofia mody, filozofia stylu (4)

Książka Davida Edmondsa i Johna Eidinowa zatytułowana Pogrzebacz Wittgensteina jest pozycją obowiązkową dla wszystkich tych czytelników, którzy z równą chęcią zagłębiają się w wersy filozoficznych traktatów, jak i wnikają w fabuły sensacyjnych i kryminalnych powieści.  Pozycja ta łączy bowiem całkiem zgrabnie filozoficzne treści i sensacyjną akcję.

Dochodzenie dotyczy wszelkich okoliczności dyskusji filozoficznej, która odbyła się na uniwersytecie w Cambridge 25 października 1946 roku. W dyspucie brali udział Ludwig Wittgenstein i Karl R. Popper. Nic szczególnego, rzec by można, wszak filozoficzne dysputy to rzecz często spotykana. Tu jednak mamy spór nie tylko tez i argumentów, ale także charakterów i fundamentalnych przekonań. Dość powiedzieć, że naukowa dyskusja (ponoć) przerodziła się w tym przypadku niemal w bójkę, gdy to rozjuszony Wittgenstein wyciągnął w kierunku Poppera pogrzebacz.

Zdarzenie okazuje się być niezwykle inspirujące. Autorzy Pogrzebacza Wittgensteina sięgają do wielu świadectw i zakreślają szeroki horyzont filozoficzny, kulturowy i dziejowy, by zrozumieć i wyjaśnić, co wtedy właściwie się stało.
Zainteresowanych szczegółami odsyłamy do książki (warto!). Tymczasem przyjrzyjmy się jednemu z jej głównych bohaterów – tak jest, Ludwigowi – w perspektywie mody i stylu.

Styl Wittgensteina można określić używanym dziś często mianem niedbałej elegancji. Pewien jego obraz daje nam opis zebranych podczas pamiętnej dysputy uczniów autora Traktatu logiczno-filozoficznego: „natychmiast rozpoznawalni dzięki małpowaniu swego mistrza: ubrani niedbale, nawet niechlujnie, z rozpiętymi pod szyją kołnierzykami koszul”.

Czyli: niechlujnie, ale jednak w koszuli. Zwracam na to uwagę, bo zacytowany fragment zachęca, by z wyrażenia „niedbała elegancja” pozostawić jedynie pierwsze słowo. Tymczasem jedno ze świadectw (wspomnienie sir J. Vinelotta) przekonuje, że jednak i z elegancją mamy tu do czynienia: „Kiedy go ujrzałem po raz pierwszy, pomyślałem, że jest emerytowanym oficerem. Miał na sobie rozpiętą pod szyją koszulę, tweedową marynarkę, szare flanelowe spodnie, porządnie wyczyszczone buty z niewyprawionej skóry. Jednak żaden ze szczegółów jego ubioru nie był w najmniejszym stopniu podniszczony. Wszystko było utrzymane w najlepszym porządku, a jego prezencja – wyjątkowa”.

Na koniec – słynne zdjęcie Wittgensteina, potwierdzające jego niezwykłe – najprawdopodobniej nieuświadomione – wyczucie stylu:



I jeszcze jedno:

Wittgenstein - z prawej


Cytaty pochodzą z książki: David Edmonds, John Eidinow: Pogrzebacz Wittgensteina. Opowieść o dziesięciominutowym sporze między dwoma filozofami, tłum. Lech Niedzielski, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2002.



2 komentarze:

  1. Książka ciekawie się zapowiada. Niestety, nie ma jej ani w mojej bibliotece, ani na znanym wszystkim portalu, oferującym podobno wszystko - w szybkim tempie. Trzeba będzie zapolować...

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka jest świetna, z całą pewnością warto zapolować.
    Ps. Pamiętamy o odgadniętej przez Ciebie filozagadce - post o nudzie już wkrótce:)

    OdpowiedzUsuń