Dokładnie już nie pamiętam, jak to się stało, że ominęła mnie przygoda związana z twórczością Juliusza Verne’a. Przypominam sobie kapitana Granta, ale byłem chyba nieco za mały, by się tym przejąć (a może za duży?). W każdym razie szkoda, bo wydaje mi się, że już raczej nie nadrobię tego – nie bójmy się słów – zaniechania.
Namiastkę słynnych wędrówek do wnętrza Ziemi, podróży kosmicznych czy podmorskiej żeglugi odnalazłem w muzyce. Wspomnę tylko o dwóch przykładach. W 1974 roku Rick Wakeman, z charakterystycznym dla siebie rozmachem, nagrał Journey to the Centre of the Earth. Orkiestra, chóry, Wakeman w kolorowej pelerynie, słowem: progresywny przepych, który dziś raczej odstrasza. Jednak warto wysłuchać nagrania, przynajmniej dla Davida Hammingsa, narratora opowieści.
Druga płyta to rzecz zupełnie świeża. Mam na myśli najnowszą płyta francuskiego zespołu Air. Punktem wyjścia nie była jednak książka, lecz film Georga Mélièsa Podróż na księżyc, perełki kina niemego opartej na książkach Verne’a i Wellsa. Fajna płyta, która broni się nawet w oderwaniu od obrazków. Klimat, ładne melodie, odliczenie startu rakiety, kilka piosenek, ale większość instrumentalna – sympatyczna kosmiczna wycieczka.
Do posłuchania:
Rick Wakeman: Journey to the Centre of the Earth (1974)
Air: Le Voyage Dans La Lune (2012)
Do pooglądania:
George Méliès: Le Voyage dans la lune (1902)
Do poczytania:
Juliusz Verne: Z Ziemi na księżyc (różne wydania)
Juliusz Verne: Podróż do wnętrza Ziemi (różne wydania)
Żeglowanie (niekoniecznie pod wodą) można natomiast z przyjemnością odbyć razem z King Crimson na płycie "Islands" - http://www.youtube.com/watch?v=1-N16TrhSO8
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Świetny utwór. Jeśli chodzi o większą wodę, to świetna jest płyta "Harbour of Tears" (Camel). Zwłaszcza ostatnie minuty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam