Nie zapominamy o naszych cyklach. Tym razem wracamy do Kanta, przypominając lekko upiorny wiersz Jarosława Iwaszkiewicza.
Widzę co nocy bezdeń czarniawą
W górze nad nami,
Niebo ogromne z mgławic kurzawą,
Drżące gwiazdami
Strachem przejmuje dolina wieczna,
Czarny jar Boga,
W wichrze tworzenia rozwiana mleczna
Słoneczna droga.
Lecz przerażenie większe porywa
Gdy spojrzę w siebie –
Bezprawnych orbit spieniona grzywa
Jaźń mą kolebie.
Tam nie wirują mgławice, ziarna
Narodzin wielu.
Noc nieprzejrzana, bez dna i czarna –
Immanuelu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz