poniedziałek, 6 stycznia 2014

Oświecenie w czeskim lesie

Każdy kraj ma swego Nietzschego. Lepszego lub gorszego. Urodzony w czeskich Domażalicach Ladislav Klima niewątpliwie należy do elity wielkiego już peletonu śmiałków woli mocy. Zacny to filozof i warto będzie jeszcze kiedyś o nim powiedzieć słów więcej. 

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na coś innego. Jak wiadomo poglądy filozoficzne, niczym ciąża słonia, rodzą się bardzo długo. Tysiące przeczytanych książek i setki wypitych kaw, to jedna z najbardziej pospolitych dróg do osiągnięcia sukcesu. Istnieje też droga na skróty: iluminacja różnego pochodzenia. Z niemałą pomocą Boga lub czegoś bardziej przyziemnego wpadamy nagle na jakąś myśl i szybko to zapisujemy na mankiecie, chusteczce do nosa lub bilecie. Tak było między innymi z Kartezjuszem czy Pascalem. 

Wydaje mi się, że przyczyna sprawcza nie jest wcale najważniejsza. Na początku trzeba znaleźć się bowiem w odpowiednim miejscu. Eureka w sali wykładowej jest raczej niemożliwa. Już raczej spacer w parku (więcej olśnień filozoficznych obywa się w górach aniżeli nad morzem), popołudniowa drzemka, gwałtowna burza, kąpiel w wannie itp. 

W przypadku Klimy był to las. Tak to wspomina: „Stało się to o godzinie czwartej trzydzieści, w lesie Kamýk, w bladym i dusznym świetle słonecznym, przesłoniętym lekkim i mglistym welonem. Po dwóch latach prób rozbłysnęła we mnie najbardziej zuchwała myśl, najbardziej zatrważająca i zarazem najwznioślejsza. Myśl, której człowiek nigdy nie miał: być w obecnym życiu, rzeczywiście i absolutnie w pełni i całkowicie, DEUS CREATOR OMNIUM”*.

Tak oto w praskim lesie Kamýk, dokonało się przemienienie "ja cuchnącego" w "ja wszechbędące". Klima stał się wolą absolutną Ach, nie od dziś znamy wielką moc czeskich i morawskich lasów - zwłaszcza tych wokół Jiczyna. 

I jeszcze coś do posłuchania. Plastiki śpiewają Klimę.



Do poczytania:
*Ladislav Klíma: Jestem wolą absolutną. Przeł. Kazimierz Mrówka. Wyd. Formicula. Kraków 2009.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz