poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozczarowana Peggy Lee

„Czy wie pan, drogi panie, co to jest rozczarowanie?” (T. Mann)


W naszym cyklu przy muzyce o literaturze nadszedł wreszcie czas na Tomasza Manna. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku na listach przebojów (a jakże!) pojawiała się piosenka „Is That All There Is?”. Zagadkowy tytuł, ponura muzyka i nieco przygnębiający tekst sprawił, że piosenka szybko zdobyła sobie miano „egzystencjalnej”. Utwór napisał znany tandem: Jerry Leiber (tekst) oraz Mike Stoller (muzyka). Wcześniej dali się poznać jako autorzy żwawej piosenki o zapuszczonym psie, który nie może przestać wyć. W sumie zrobili kawał dobrej roboty – nie tylko dla Elvisa. Celowali w największych. Naszą piosenkę pisali z myślą o Marlenie Dietrich. Ta na (nie)szczęście odmówiła. W rezultacie piosenkę zaśpiewała (choć może to za dużo powiedziane, bo znacznie więcej tam melorecytacji) amerykańska piosenkarka i aktorka Peggy Lee (ta od „Fever”). Jak wyszło? Powiem tylko, że nikt już nie żałował, że nie zaśpiewała tego Dietrich. Ale wróćmy do Manna.

Inspiracją Leibera była bowiem nowela Manna „Rozczarowanie”. Pewnie dla wielu z was może być niespodzianką, że niemiecki pisarz w ogóle napisał coś, co nie ma pięciuset stron. A jednak. Kilkustronicowa nowela przedstawia spotkanie narratora ze starszym mężczyzną, opowiadającym o różnych epizodach swego życia. „Wyznaję, że mnie słowa tego osobliwego pana wprawiły zakłopotanie, i lękam się, że i teraz jeszcze nie będę w stanie powtórzyć ich w taki sposób, aby wzruszyły innych w tym samym stopniu, jak mnie samego owego wieczoru. Może działanie ich polegało na dziwnej otwartości, z jaką udzielił mi ich człowiek zupełnie nieznajomy”. Człowiek ów opowiedział mu o swym rozczarowaniu, które pojawiało się już w dzieciństwie, wspominał mu też o doznanym szczęściu, które również go rozczarowało...

Tekst piosenki jest oczywiście swobodną wariacją na temat tekstu Manna, ale myślę, że nawet lodowaty Adrian Leverkühn wzruszyłby się słowami śpiewanymi przez Peggy Lee.

Is that all there is, is that all there is?
If that’s all there, my friends, then let’s keep dancing
Let’s break out the booze and have a ball
If that’s all there is



Do poczytania:
Tomasz Mann: „Nowele”. Przeł. Leopold Staff (różne wydania)
Do posłuchania:
Peggy Lee: „Is that all theres is?” (1969)

czwartek, 11 lipca 2013

Filozagadka 10

Czas na kolejną filozogadkę. Dziś z cyklu miejsca filozoficzne. A pytanie brzmi: w jakim mieście leży wyspa (sic!) Rousseau? 

Aby nie była za łatwo – na zdjęciach (choć nie tylko na zdjęciach...) słabo widać wyspę.
Aby było jednak nieco łatwiej, powiem, że czasem na wyspie słychać muzykę techno.





 W nagrodę wybór tematu postu, jaki napiszemy specjalnie dla Ciebie besserwisserze. 

środa, 10 lipca 2013

Nazywam się Kotarbiński. Tadeusz Kotarbiński

Post dedykujemy zwyciężczyni ostatniej filozogadki, świeżo upieczonej doktorce – Agnieszce.

Piszę go z tym większą przyjemnością, że jestem uczniem ucznia dzisiejszego bohatera. 

Z ogromnego i bogatego dorobku Kotarbeusza (jak mawiał o nim Witkacy) wybrałem moje trzy ulubione marginalia.
Pierwszy fragment dotyczy śledzia i jego trudnego dylematu:

„Do jasnych dążąc głębin – nie mógł trafić w sedno
Śledź pewien, obdarzony naturą wybredną.
Dokądkolwiek wędrował, zawsze nadaremno:
Tu jasno, ale płytko – tam głębia, lecz ciemno”*.

Czemu wybrałem ten fragment? Sprawa jest jasna. Dylemat śledzia to wszak dylemat par excellence filozoficzny, a nawet rzec by można: definiujący istotę filozofii! Wnikliwi czytelnicy dzieł Tadzia odgadną zapewne, jakie nurty (bynajmniej nie rzeczne) mogą ukrywać się w ostatnim wersie...

 Drugi cytat jest o dobrej robocie:


„Nakazałem sobie po prostu wypełnić drobnym pismem codziennie dwie stronice formatu kancelaryjnego i od pierwszego lipca rośnie w ten sposób sterta czegoś, co trudno nazwać jakimkolwiek określonym mianem. Jakiś kompost z banałów. Wstydziłbym się, gdyby to kiedyś przeczytał. Ale brnę i chcę w ten sposób w sporządzić brulion, a dopiero na pożywce tego brulionu wyhodować potem jakiś czystopis, którego kaligrafia będzie miała za cel przesłonić mankamenty stylu, styl będzie służył do ukrycia wewnętrznego nieładu, a ład wewnętrznego będzie się starał zastąpić treść teoretyczną. Oto program! I za  cenę takiego dobra kulturalnego mam okupić spokój sumienia, którego dręczy świadomość darmozjada”**.

I choć cytat Kotarbińskiego ma swój dramatyczny kontekst (napisany w 1943 roku), to można powiedzieć, że opisaną tu procedurę zna zapewne niejeden z nas, parających się przynajmniej od czasu do czasu pisaniem... Dobra wiadomość jest taka, że przyznaje się do niej wcale zacny autor!

Trzeci wreszcie fragment – o młodzieży na manowcach i o przewadze teatru nad kinem, zapewne ku uciesze naszej laureatki.

 „Dlaczego chuligaństwo jest tak związane z kinematografią, dlaczego chuligani spotykają się koło kin, dlaczego tak lubią spędzać czas w kinie. Wszak kino pozwala zakosztować przynajmniej w wyobraźni, przynajmniej przez parę godzin jakiegoś życia innego niż życie codzienne, tchnące szarzyzną”***.

Do poczytania (czytajmy Kotarbeusza!):
* Wesołe smutki
**Hasło o dobrej robocie
***Młodzież na manowcach