„Nie ma chyba w świecie
dziwniejszego tworu niż książki. Drukowane przez ludzi, którzy ich nie
rozumieją, sprzedawane przez ludzi, którzy ich nie rozumieją, oprawiane,
recenzowane i czytane przez ludzi, którzy ich nie rozumieją, a wreszcie i przez
ludzi, którzy ich nie rozumieją, pisane”. Cytat ten, pochodzący
od fizyka, matematyka a nade wszystko aforysty niemieckiego, Georga
Christopha Lichtenberga (1742-1799), nie tyczy się rzecz jasna Immanuela Kanta
i jego czytelników. Choć i w tym przypadku dostrzegł on pewne trudności:
Lichtenberg leci starą śpiewką (choć był on jednym z pierwszych czytelników Kanta). Przed przystąpieniem do czytania trzeba już
znać Kanta lub przynajmniej posiadać wyrobioną opinię o jego teorii.
Potem mamy do wyboru: albo przyznać rację Kantowi, ponieważ nic z niego
nie zrozumieliśmy, albo z zadowoleniem stwierdzić, że pojęliśmy
całość - a zatem Kant na pewno ma rację. Choć istnieje jeszcze trzecia możliwość.
Coś tam kapuję, kolega lub koleżanka zaś stanowczo uznają, że filozofia Kant nie ma już przed nimi
tajemnic. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak tylko przystąpić do grupy jego wyznawców. No cóż, kwestie, o których traktują książki pana Kanta, są co prawda bardzo interesujące, ale nie każdy może to przecież wiedzieć.
Lichtenberg ponadto stwierdza, że Kanta można nauczyć się tylko za młodu. Człowiek stary, tak jak nie może już nauczyć się pływać ani chodzić po linie, tak i niezrozumiałe pozostaną dla niego stronice "Krytyki czystego rozumu". Nie dowiadujemy się jednak, jaki "graniczny wiek" wyznacza opuszczenie mundus intelligibilis.
G.C. Lichtenberg |
Do poczytania:
G.C. Lichtenberg: Pochwała wątpienia. Bruliony i inne pisma.
Wybór, przekład i przypisy Tadeusz Zatorski. Wyd. słowo/obraz/terytorium.
Gdańsk 2005