niedziela, 16 czerwca 2013

Ecce Philosophus. Jak się staje, kim się jest

Tego wyjątkowego dnia, niedługo po rozmowie z królem Umberto, Kardynał Pölätüo podjął wyjątkową, niezwykle brzemienną w skutkach decyzję.
Co tu dużo mówić. Ten dzień zadecydował o dalszym losie Kardynała Pölätüo. Tym samym – odmienił bieg dziejów filozofii, nauki. A może nawet wpłynął na losy świata.

W tak emocjonującym momencie oddajmy głos kronikarzowi niezwykłych wydarzeń, który donosi, że w tym wyjątkowym dniu, w tej wyjątkowej chwili, Kardynał przeprowadził następujące, jakże przenikliwe rozumowanie:

„Jeżeli będę pisał chociażby jedną tylko kartkę dziennie [...] w ciągu 19 lat, jakie mam przed sobą, zbierze się ich 

365
x 19
3285
365
6935
+ 5
6940.

Nawet jeśli tylko 10% tych kartek będzie miało wartość trwałą, pozostawię po sobie dzieło 694-stronicowe, ku zbudowaniu świata”.

Tak narodził się przenikliwy system pölätüomizmu, którego główne dzieło to Prolegomena do filozofii Pölätüomizmu, uzgadniające Wiedzę Bezpośrednią (istnienia Boga) z Wiedzą Pośrednią (nauką). W dziele tym Kardynał przeprowadził wiele błyskotliwych wywodów, uwzględniających najnowsze osiągnięcia nauki (należy podkreślić, że Pölätüo wiele podróżował, by przedyskutować najnowsze teorie naukowe z ich twórcami – studiujący Prolegomena odnajdą na to masę dowodów). Do historii filozofii przeszła także teza Kardynała, zatytułowana: O Rzeczywistości Duszy i o Rzeczywistości Cebuli, inspirowana pozytywizmem logicznym oraz reizmem Tadeusza Kotarbińskiego.

Zapewne niejedna praca naukowa badać będzie powiązania Pölätüomizmu ze znaczącymi teoriami naukowymi i filozoficznymi. Temat to bezdyskusyjnie wart pogłębionych studiów. Nas jednak szczególnie zaciekawił jeden punkt odniesienia, który można śmiało określić mianem inspiracji negatywnej: pozytywizm logiczny, którego uosobieniem był spotkany przez Kardynała osobiście Bertrand Russell.

Zwróćmy się znów ku naszemu kronikarzowi, relacjonującemu, że w wyniku tego spotkania i żarliwej dyskusji, która wówczas miała miejsce, Kardynał popadł w omdlenie, podczas którego doznał ekscytującej, mocno psychodelicznej wizji...

„...nazwałem cię Bertie ponieważ miałem powód aby nie chcieć wiedzieć jak mam się zwracać do ciebie którego imię mogłoby brzmieć Mefistofeles....”

„...Filozof trzy rzeczy naraz mówi siusia i fajkę pali jednocześnie równocześnie rezonując chłodno...”

...

Bezpośrednio po tej wizji powstała najsłynniejsza z teorii Kardynała – ta zgłębiająca związki między rzeczywistością duszy i rzeczywistością cebuli, którą dziś każdy student filozofii mieć musi w małym palcu.
Dzieje filozofii niezbadanym zaiste toczą się torem.

Nie dysponujemy niestety portretem niezwykłego filozofa – Kardynała Pölätüo, który zmienił bieg dziejów filozofii. Zamiast tego – portret niestrudzonego kronikarza:



Stefan Themerson


* Wszystkie cytaty pochodzą z książki: Stefan Themerson: Kardynał Pölätüo, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1971.



sobota, 8 czerwca 2013

Melancholia emigranta

Książka Josefa Škvorecký’ego Przypadki inżyniera ludzkich dusz to wyjątkowo obszerna powieść. Tym, którzy stronią od wielkich ksiąg sugeruję, by się w tym miejscu nie zniechęcali: nie waham się bowiem stwierdzić, że ta książka nie jest wielka jedynie ze względu na swą objętość. Zdecydowanie warto przedzierać się przez te przeszło osiemset stron.



Dlaczego? Otóż po pierwsze, Przypadki... są świetnie skonstruowaną powieścią. Tytuł każdego z rozdziałów to nazwisko pisarza (Poe, Faulkner, Conrad i inni), którego tekst jest przedmiotem analiz na zajęciach prowadzonych przez profesora Daniela Smirzickiego (pisarza, który wyemigrował z Czechosłowacji do Kanady i tam zajmuje się pracą akademicką). Dyskusje ze studentami pochodzącymi z różnych kultur, interpretacje wielkich powieści i motywów literackich to jedna z warstw narracyjnych. Na nią nakładają się kolejne: przede wszystkim są to skojarzenia i wspomnienia – przede wszystkim związane z przeżyciami miłosnymi Smirzickiego, ale także z jego doświadczeniami z czasów wojennych i powojennych. 
Kolejną warstwę stanowią barwne opisy postaci i sytuacji składających się na życie emigranckiego światka, przede wszystkim spotykającego się w restauracji także emigranta – niejakiego pana Mourka. Mamy tu także dopełniające całościowy obraz fabuły listy, jakie otrzymuje główny bohater.


Josef Škvorecký

Warto przeczytać Škvorecký’ego także dlatego, że stworzył przekonujące portrety bohaterów swej powieści. Między innymi wspomnianych już czeskich emigrantów (tu znajdziemy całą galerię postaci, jednak szczególnie chwyta za serce postać Veroniki – młodziutkiej, pogrążonej w melancholii za ojczystym krajem studentki Danny’ego), przyzywanej w każdym rozdziale Nadii Jirouszkovej – wielkiej miłości Smirzickiego z czasów wojny czy studentów – z których każdy niesie swój osobisty bagaż doświadczeń, wiedzy i skojarzeń.


Trzecim argumentem za Przypadkami inżyniera ludzkich dusz niech będzie język, jakim książka została napisana. Lekki, ale przenikliwy, dowcipny, ale dosadny. W ogólnym rozrachunku – przepełniony melancholią emigranckiego losu.


Josef Škvorecký


Josef Škvorecký: Przypadki inżyniera ludzkich dusz. Enterteinment ze starymi tematami życia, kobiet, losu, marzeń, klasy robotniczej, tajniaków, miłości i śmierci, tłum.Andrzej S. Jagodziński, wyd. Pogranicze, Sejny 2008.