poniedziałek, 27 października 2014

Atletyka jako sztuka

O tym, że prawda ujawnia się tylko w tym, co niezmienne i stałe nauczyli nas już Grecy. Gruby będzie dobrze pchał kulą, chudy zawsze będzie szybszy, długoręki z kolei najlepiej z nich będzie boksował. Zeitgeist geistem, lecz – choć nie ma już walk ze zwierzętami, ani biegu w zbroi dokoła stadionu ­– to jednak prazasada, zgodnie z którą niedźwiedź jest silny, a tygrys zwinny, obowiązywać będzie na wieki. To samo odnosi się do sławy: o bokserze Glaukosie czy pankratyście Arrichonie śpiewano pieśni niczym dziś o Małyszu. Niestety, wszystko ma też i ciemną stronę, której dziejowość wymierza inną cenę i walutę. Filostratos pisze: „Jedni sprzedają swoją sławę, gdyż, jak sądzę, mają wielkie potrzeby, drudzy ją kupują, by nie odnosić zwycięstw z trudem, bo wolą pędzić przyjemne życie. [...] Pewien chłopiec zwyciężył w zapasach na Istmie po tym, jak obiecał swemu przeciwnikowi, że kupi od niego to zwycięstwo za trzy tysiące drachm” (s. 64).

Amfora panatenajska

Do poczytania:
Flawiusz Filostratos: O atletyce. Przeł. Marian Szarmach. Wrocław 2013.